Wiatrołomy rozpoczynają nową serię kryminalną autora Roberta Małeckiego. Jej tytułową bohaterką jest komisarz Maria Herman, kobieta zadłużona po uszy z powodu ciągot do hazardu. Na szczęście leczy się, od pewnego czasu jest „czysta”, a do tego ciężko pracuje w bydgoskim Archiwum X. Próbuje spłacać długi także wobec społeczeństwa.

Z tym Archiwum X… nie chodzi oczywiście o kosmitów, a o sprawy sprzed lat, których dotąd nikt nie rozwiązał. Czasami warto do takich wrócić, spojrzeć na nie świeżym okiem, skorzystać z nowoczesnych technologii. W Wiatrołomach chodzi o porwanie. Gdzieś na początku lat 90. w Grudziądzu przychodzi na świat chłopiec. Wymarzony syn rodziny Witbergów. Zaledwie dwa miesiące później Filipek zostaje znika. Ktoś zabiera go z wózka stojącego w ogrodzie. Niby odzywają się gangsterzy z żądaniem okupu, ale dziecka nie udaje się odzyskać.

Trzydzieści lat później Herman pochyla się nad tą sprawą, a towarzyszy jej Olgierd Borewicz, policjant uwikłany w niejasne interesy. Pytanie brzmi: kto porwał dziecko. Czy na pewno ten gangster, którego ludzie zgłosili się po okup? A może ktoś zupełnie inny, a ów gangster – który nigdy nie zajmował się porwaniami – tylko wykorzystał okazję? I czy śledczy poradzą sobie z własnymi demonami na tyle skutecznie, by pchnąć tę sprawę do przodu?

No dobra, cofam ostatnie pytanie, rzecz jest oczywista. Oczywiście, że ją pchną, a na koniec liczącej ponad pięćset stron powieści dowiemy się, jak rzeczywiście z Filipkiem było. Historia jest w Wiatrołomach odpowiednio zamotana, dzięki temu atrakcyjna, a czyta się ją dobrze. Autor skupia się na śledztwie, ale znajduje czas na sprawy osobiste bohaterów, na rozbudowę tła. I choć można narzekać na pewne schematy (czy wszyscy policjanci mają jakieś problemy?), to jest to fajna lektura. Sięgnę po kolejny tom.

Michał Zacharzewski

Wiatrołomy
Autor: Robert Małecki
Wydawnictwo Literackie

Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.