
Drugi tom Achai jest lepszy od pierwszego. Moim zdaniem stanowi najbardziej udaną odsłonę trylogii. W odróżnieniu od części pierwszej nie skupia się na torturowaniu głównej bohaterki na wszelkie możliwe sposoby. Nieoczekiwanie daje jej szansę na wykazanie się, którą Achaja wykorzystuje… choć regularnie zbiera też oklep.
Tom drugi rozwija wątki części pierwszej. Achaja wraz ze swoim oddziałem nastoletnich skąpo odzianych siks spuszcza łomot kolejnym przeciwnikom, a nawet w widowiskowy sposób pojedynkuje się z legendarnych szermierzem natchnionym (który z czasem doczeka się swojej serii książek). Jej historia zajmuje najwięcej miejsca w tym tomie, spychając pozostałych bohaterów na drugi plan. Co nie oznacza, że ich nie ma. Zaan i Sirius powoli poszerzają swoje wpływy, z kolei mag Meredith dalej krąży po świecie i kombinuje.
I chyba nikt nie powinien mieć już wątpliwości, że powieść to zgrywa i należy ją traktować z przymrużeniem oka. Bo obok pięknie opisanych intryg polityczno-militarnych, efektownych walk i soczystych dialogów, sporo tu zręcznie zamaskowanych absurdów, których nie można traktować poważnie. Kultowa w niektórych kręgach przemiana bohaterki w kociczkę oraz jej rutynowe puszczanie się na lewo i prawo są tego najlepszym dowodem.
A jest to książka, która dzieli. Jedni świetnie się przy niej bawią i regularnie umieszczają na listach najlepszych polskich serii fantasy, inni porównują ją z literaturą brukową, zarzucając autorowi seksizm, nihilizm i grafomanię. Takie jednak mamy czasy, że nie wszyscy wyczuwają ironię i nie zawsze też łapią się, że mają do czynienia z satyrą. Kompletnie nie rozumiem jednak, czemu niektórzy podchodzą do Achai tak poważnie i tak mocno się przy niej zapieniają. To rozrywka. Bajeczka. Zgrywa będąca spełnieniem mokrych snów nastoletnich fanów gatunku. W dodatku fajnie napisana.
Joel
Achaja. Tom 2
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo Fabryka Słów
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.