Achaja. Tom 1 – Andrzej Ziemiański

Gdybym miał wymienić kilka najważniejszych polskich serii fantasy, to zaraz po Wiedźminie wspomniałbym właśnie Achaję. Pozycję niezwykle popularną, dobrze napisaną, choć ostrzeliwaną niedawno przez feministki. Czy zasłużenie? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Pierwszy tom trylogii, zdecydowanie najobszerniejszy, przedstawia nam trójkę, a nawet czwórkę bohaterów. Najważniejsza i najlepiej opisana jest Achaja, księżniczka z królestwa Troy. Panna miała tego pecha, że zmarła jej matka, a ojciec ożenił się z dziewczyną w jej wieku. Dziewczyną, która z powodu kompleksów nienawidziła swojej inteligentnej i doskonale wykształconej pasierbicy i ostatecznie jej się pozbyła. I tu właśnie pojawiają się oskarżenia o seksizm. Bo Achaja co chwila musi się rozbierać i paradować nago na oczach innych ludzi, bywa torturowana (oczywiście na golasa, jakżeby inaczej) i gwałcona, zmuszona przez okoliczności do oddawania się karłowi i jego koledze, szermierzowi natchniętemu. Jednocześnie jednak jest to powieść emancypacyjna, bo bohaterka poznaje swoje możliwości i staje się odważną wojowniczką. Zręczną manipulantką potrafiącą okręcić sobie mężczyzn wokół palca. Tyle że już w kolejnych tomach.

Drugim bohaterem jest czarownik Meredith, osobnik skupiony na pomaganiu ludziom, któremu nieoczekiwanie Bóg powierzył zadanie. Ma zmierzyć się z czarownikiem złowrogiego Zakonu, organizacji będącej negatywną siłą polityczną i wojskową w całej trylogii. Ten wątek jest dość abstrakcyjny, stąd nie wszystkim się podoba, ale są też tacy, którzy uważają go za najciekawszy. Trzecim bohaterem jest zaś skryba zakonny Zaan, człowiek doskonale znający księgi, ale niewiele wiedzący o prawdziwym życiu. Kiedy więc spotyka czwartego bohatera, byłego galernika Siriusa, postanawia wyruszyć razem z nim w świat. Zapisać się w historii tej ziemi.

Powieść Achaja ma swoje wady. Przede wszystkim wolno się rozkręca i dopiero pod koniec pierwszego tomu wchodzi na pełne obroty. Do tego w paru momentach gubi gdzieś logikę lub wydaje się naiwna i naciągana. Nie ma też żadnego drugiego dna. Niektórzy czepiają się też autora, że lubi wykłady o strategii i taktyce oraz filozoficzne rozkminy, ale mnie to nie przeszkadzało. Ciekawy, szaro-bury świat, niesamowite przygody bohaterów wystarczyły, bym dobrze się bawił i rozumiał tych, którzy książką się zachwycają. A jest ich co najmniej równie dużo co przeciwników Achai.

Joel

Achaja. Tom 1
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo Fabryka Słów

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.