
W dobie dość podobnych do siebie animacji komputerowych Ernest i Celestyna przypominają najprawdziwszy diament. A ściślej książeczki, które wielu z nas czytało w dzieciństwie. Pięknie ilustrowane akwarelami, ciepłe, ale i zabawne. No i zdrowo zakręcone, jeśli chwilę się nad nimi zastanowić.
Celestyna jest młodziutką myszką mieszkającą w sierocińcu dla gryzoni i co noc wysłuchującą mrocznych opowieści swojej sędziwej opiekunki. Najczęściej dotyczą one niedźwiedzi, największych wrogów ich gatunku, stworzeń, których należy się wystrzegać. Nie oznacza to jednak, że się je unika i po sprawie. Mysie dzieci muszą bowiem pracować. Kraść niedźwiedzie zęby na zlecenie miejscowego dentysty, który robi z nich śliczne implanty.
Ernest z kolei jest niedźwiedziem, który mieszka na odludziu i nie ma stałej pracy. Kiedy dopadnie go głód, zakłada na siebie rozmaite instrumenty i idzie do miasta, by muzykować na ulicach i w ten sposób zarabiać na swoje utrzymanie. Pewnego dnia zetknie się z Celestyną (a dokładniej wygrzebie ją ze śmietnika) i… Tak, będzie to początek niezwykłej przyjaźni.
Animacja Ernest i Celestyna pokazuje, jak szkodliwe są uprzedzenia. Zachęca do konfrontowania ich z własną wiedzą, do otwierania się na inność. Uwagę zwraca forma opowieści, piękne, wręcz malarskie kadry i przyjemna muzyka. Nie ma tu jednak tego obłędnego tempa i animowanej brutalności, które cechuje wiele współczesnych produkcji. Dramatyzm losów bohaterów nie przemówi tym samym do niektórych dzieci. Zwłaszcza tych, które oczekują bijatyk i laserów.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz animacje w starym stylu
– Podoba ci się kreska
– Cenisz filmy ciepłe i urocze
Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na slapstick, przemoc i szybką akcję
Michał Zacharzewski
Ernest i Celestyna, Ernest et Célestine, 2012, reż. Stéphane Aubier, Vincent Patar
Ocena: 8/10
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.