Zamęt: Rebelia kontra Imperium

A właściwie nie Zamęt, tylko Zamęt. Rebelia kontra Imperium – bo tak brzmi pełna nazwa tej nietypowej, asymetrycznej karcianki. Gra przeznaczona jest dla dwóch osób, ma kilka ciekawych rozwiązań, ale też słabsze patenty, które sprawiają, że jedną ze stron moim zdaniem gra się o wiele przyjemniej.

Strony rzeczywiście są dwie, rebelia i imperium, a każdy z graczy przejmuje kontrolę nad jedną z nich. Rebelia próbuje przejąć trzy z pięciu miejscówek (ministerstwa urodzaju, prawdy i pokoju, komenda główna policji oraz kapitol), z kolei imperium stara się do tego nie dopuścić. Kluczową rolę odgrywają tu karty misji, które wskazują, jakie karty z cyferkami muszą się znaleźć w poszczególnych miejscówkach, by cel został osiągnięty.

Zabawa podzielona jest na tury. W swojej rebelia wybiera dwie przylegające do siebie miejsca jako swój obszar działania i pobiera pięć kart z specjalnej talii. Trzy z nich wykłada na stół (jedną odkrytą i dwie zakryte). Imperium ma niewiele do zrobienia. Dysponuje bowiem jedynie czterema znacznikami. To blokada dystryktu, przekierowanie karty, zniszczenie jej, wreszcie inwigilacja (ujawnienie zakrytej karty). Może wykorzystać dwa z nich…

Gra Zamęt. Rebelia kontra Imperium jest szybka, przeciętna rozgrywka trwa mniej niż kwadrans. W sumie nawet wciąga, choć bardziej rebelię, która ma więcej możliwości działania. Imperium nie jest słabe, spokojnie może wygrać, ale z uwagi na to, że nie ma swojej talii, a jedynie cztery znaczniki, to trochę nudzi się podczas rozgrywki. Choć niektórym graczom akurat to odpowiada…

Joel

Zamęt, Muduko

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.