Więcej gazu, Kameraden! – Krystian Piwowarski

Więcej gazu, Kameraden! to współczesny zbiorek opowiadań o wojnie i holocauście. Jego autorem jest Krystian Piwowarski, rocznik 1956, a więc człowiek, który w odróżnieniu od takiego Tadeusza Borowskiego czy Seweryny Szmaglewskiej nie przeżył koszmaru obozów koncentracyjnych, a samej wojny nie widział. Stąd zarówno sposób pisania, jak i perspektywę ma inną.

Przede wszystkim to perspektywa z zewnątrz. Nie ofiar, ale i nie dowódców. Ot, szeregowych katów, interesariuszy bądź po prostu niemych obserwatorów. Chociażby strażników, którzy z seksualną podnietą obserwują nagie kobiety zebrane na łące. Albo pasażerów pociągu, który wylądowali w tym samym przedziale i rozpoczynają dyskusję o wszystkim i o niczym. Wreszcie osobników, którzy może i mieli wyrzuty sumienia, ale woleli je ukrywać, bo i tak nikt ich nie rozumiał.

Uwagę w Więcej gazu, Kameraden! z pewnością zwraca język tego tomu, zwłaszcza dialogów. Wulgarny, prostacki, często nie do końca jasny, taki jak zasłyszane przypadkiem rozmowy. Świetnie oddaje to banalność całego procesu uśmiercania Żydów, zwykłą szarą codzienność ówczesnej rzeczywistości. Jak w opowiadaniu, w którym grupka żołnierzy SS przepytuje swojego kamrata, Ukraińca Mykołę, na okoliczność wielkiego głodu. Chcą dowiedzieć się, czy jadł ludzi, czy pożarł swoją siostrę i która jej część wydała mu się najsmaczniejsza. Kto wie, może właśnie takie rozmowy toczono. Pewnie toczono by je dziś…

Oczywiście można się spierać, ile w tych opowiadaniach jest prawdy, a ile fikcji, bujnej wyobraźni autora. Jak choćby w tej historii, gdzie maszyniście, któremu zabrakło węgla, Niemcy każą palić w lokomotywie zwłokami dzieci. Ale często czuć w Więcej gazu, Kameraden! prawdę – prawdę naszych czasów. Jak wtedy, gdy spowiadający się żołnierz domaga się sprawiedliwości, by nie tylko oficerowie mogli kraść mienie pożydowskie. Albo gdy kobieta oglądająca futro otrzymane od kochanka zauważa ślad po odprutej gwieździe Dawida i zaczyna marudzić: „Moglibyście jakoś inaczej ich oznaczać. Wypalajcie im jakiś znak w widocznym miejscu, na policzku, na czole czy gdzie tam, ale oszczędzajcie garderobę”.

Czy nie tak by to dziś wyglądało? Przecież moralność dawno wyrzuciliśmy na śmietnik. Kochamy oszustów i złodziei.

Joel

Więcej gazu Kameraden!
Autor: Krystian Piwowarski
Wydawnictwo W.A.B.

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.