Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom

Chronienie dzieł sztuki przed złodziejami i innymi oszołomami było treścią wielu filmów. Teraz przeniosło się do planszówki. Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom to udana gra kooperacyjna, która pozwala uczestnikom zabawy zmierzyć się z Białą Ręką – wyjątkowo niebezpieczną szajką przestępców obrabiających muzea na całym świecie.

Charakterystyczne długie i wąskie pudełko skrywa całe mnóstwo żetonów. Wśród nich daje się zauważyć owe białe rączki, ale też pistolety, krótkofalówki, kanistry z paliwem. Plansz jest aż sześć, bo też rozegrać można sześć różnych misji o rosnącym poziomie trudności. Niezależnie od wyboru, dąży się do tego, by powstrzymać agentów Białej Ręki i wspomóc w tym pozostałych grających (a bawić może się od jednej do sześciu osób jednocześnie).

Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom stosuje powszechnie znane mechaniki. Ciągnie się karty, rzuca kośćmi, przesuwa żetony po planszy. I jest tu parę ciekawych rozwiązań, choćby to, że gracze sami decydują o kolejności rozgrywania tury (zagrywania kart, co opłaca się zasobami). Losowość jest znaczna, ale można ją zniwelować właściwie podejmowanymi decyzjami. Łatwo nie jest, ale to akurat dobrze – rozgrywka stanowi wyzwanie.

Oczywiście wiele zależy od preferencji grającego. Niektórzy lubią takie właśnie gry z sensacyjną fabułą i koniecznością wspierania innych uczestników zabawy. Znam jednak graczy, którzy uważają, że bez rywalizacji z nimi żadna planszówka nie ma sensu. Cóż, to kwestia gustu. Ja się przy Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom całkiem nieźle bawiłem.

Fifi

Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom, Muduko

Polub nas na FacebookuTikToku i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.