
Do niegłupiej historii o tym, że warto myśleć o innych, twórcy Był sobie kot dokładają naiwną sensacyjną intrygę rodem z widowisk Marvela czy telewizyjnych seriali animowanych. I to przez nią film rozczaruje starszych widzów, zaś młodym… Cóż, może się spodobać.
Zaczyna się prawie jak w Garfieldzie. Młody, uroczy kociak zostaje przygarnięty przez dziewczynę, biolożkę imieniem Rose. Zwierzak szybko wyrasta na otyłego i leniwego kocurka, któremu dobrze się żyje z zakochaną w nim panią. Kiedy więc pojawia się jej asystent i dawny chłopak, ciamajdowaty Larry, futrzak za wszelką cenę usiłuje się go pozbyć. Ostatecznie ginie i trafia do nieba, gdzie otrzymuje szansę. Oto może wrócić na ziemię i w ciałkach innych zwierząt odpłacić Rose za jej uczucie.
I ten wątek jest uroczy. Ciepły, lekko przekorny, chwilami nawet zabawny, niepozbawiony wartości edukacyjnych. Twórcy animacji Był sobie kot mieszają go z próbą przejęcia władzy nad światem przez złowrogiego profesora. Jego droga na szczyt wymaga jednak zniszczenia prac nad pszczołami, które prowadzi Rose. Stąd futrzak zyskuje dość oczywiste zadanie; zapewnienie jej bezpieczeństwa. A przy okazji uratowanie naszej cywilizacji.
Niewielki budżet animacji sprawia, że Był sobie kot wygląda przeciętne. Nadrabia jednak obsadą dubbingu: główną rolę gra Borys Szyc, a partnerują mu Katarzyna Zielińska, Michalina Łabacz, bracia Mroczek i niejaka Mądra Babcia, czyli Beata Borucka. I dają radę. Był sobie kot nie dołączy do grona najlepszych kocich animacji, ale swoich młodych fanów znajdzie.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz koty
– Ciekawią cię wizje nieba
Odpuść sobie, jeśli:
– Nie cierpisz animacji o złolach pragnących przejąć władzę
– Masz dość Szyca
Michał Zacharzewski
Był sobie kot, 10 Lives, 2023, reż. Christopher Jenkins
Ocena: 5,5/10
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.