![](https://zdalaodpolityki.pl/wp-content/uploads/2024/06/380x250-16.jpg?w=380)
Strażniczka smoków to wysokobudżetowa hiszpańsko-chińska animacja bazująca na powieści australijskiej autorki Carole Wilkinson. I choć bywa mroczna, a trup ściele się gęsto, to jednak morał został wyraźnie zarysowany – jak w animacjach dla dzieci. Na pewno lepsze to niż tani dziecięcy szrot masowo zalewający nasze kina.
Przenosimy się do Chin z czasów dynastii Han. Mała Ping mieszka w ponurej i biednej wiosce należącej do wpływowego mistrza Lana, człowieka okrutnego i interesownego. Znajdujące się pod jego opieką smoki stanowią źródło cennej magii. Jeden z nich znosi jajo, obiekt o olbrzymiej mocy, i powierza je Ping. Niestety, wpada ono w ręce nieodpowiedniego człowieka…
Strażniczka smoków jest animacją ładną. Chwilami wręcz bardzo ładną. Zapierające dech w piersiach krajobrazy, malownicze chińskie smoki, fajnie narysowane postacie – wszystko to stawia film znacznie wyżej od seryjnie produkowanych filmów dla dzieci. W dodatku scenariusz stawia pytania dotyczące życia i śmierci, traumy związanej z odejściem osoby bliskiej, odwagi i poświęcenia. Nie zawsze na nie odpowiada, ale dobrze przynajmniej, że próbuje wyjaśnić, skąd bierze się zło na świecie.
Muszę jednak ostrzec rodziców chcących obejrzeć Strażniczkę smoków z najmłodszymi widzami. To nie jest produkcja dla maluchów. Parę osób tu umiera, giną też smoki, pojawia się armia upiornych nekromantów. Niektóre sceny wyglądają jak żywcem wyjęte z horrorów. Jasne, takich dla dzieci, ale to wciąż nie jest obraz dla kilkulatków. Starszych natomiast oczaruje szybkim tempem i okazjonalnym humorem. No i smokami. Smoki są spoko.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz smoki
– Kochasz chińskie animacje
Odpuść sobie, jeśli:
– Masz małe dziecko
Michał Zacharzewski
Strażniczka smoków, Dragonkeeper, 2024, reż. Salvador Simó, Jianping Li
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.