Polakom Floryda wciąż wydaje się rajem na ziemi. Spopularyzowane przez kultowy serial Miami kojarzy się przecież z plażami obsadzonymi palmami, jachtami stojącymi w prywatnych portach i świetnie ubranymi biznesmenami robiącymi milionowe interesy. Jednak i tam od lat zagląda bieda. Są dzielnice, w których ludzie ledwo wiążą koniec z końcem. A dorastanie w trudnym domu i trudnej okolicy jest po prostu… trudne. Determinuje wybory. Zmienia na całe życie.
Doświadcza tego Chiron, bohater filmu Moonlight. Poznajemy go, gdy jest dziesięcioletnim, zahukanym dzieciakiem wychowywanym przez samotną matkę. Źle ubrany, mniej sprawny fizycznie, codziennie ucieka przed silniejszymi kolegami. Pewnego dnia kryje się w dawnej melinie narkomanów, gdzie znajduje go lokalny diler Juan. Mężczyzna dostrzega w chłopcu coś, czego inni nie widzą. Zaczyna się nim opiekować i z czasem staje się dla niego ojcem, którego Chiron nigdy nie miał.
Ponownie odwiedzany bohatera, gdy jest już nastolatkiem, pośmiewiskiem prześladowanym przez szkolnych wyrostków. Pozbawiony opieki Juana i skonfliktowany z matką wydającą każdy grosz na narkotyki, Chiron rozpaczliwe poszukuje akceptacji. Wkrótce zajdzie w nim zmiana, która sprawi, że w trzecim rozdziale filmu – opowiadającym o dorosłości – bohater będzie już zupełnie kimś innym. Tylko czy na pewno człowiekiem szczęśliwym?
Doskonałe aktorstwo, nastrojowa muzyka, świetne zdjęcia czy montaż z całą pewnością wyróżniają Moonlight na tle konkurencji. Najważniejszy jest jednak scenariusz. To dzięki niemu film – podobnie jak każda dojrzała sztuka – staje się polem do licznych interpretacji. Każdy dostrzeże tu coś innego: dramat opisujący problemy czarnoskórej mniejszości, traktat o braku perspektyw miejskiej biedoty, film o niepełnej rodzinie czy narkotykach. Dla części widzów to wzruszający obraz gejowskiej miłości, dla innych to wątek bez znaczenia, sprowadzający się do jednej sceny nabuzowanych testosteronem nastolatków palących skręta na plaży.
Może to więc historia poszukiwania ciepła? O konieczności udawania kogoś, kim się nie jest? Albo o szukaniu drogi do samego siebie, co sugerowałoby nieprzypadkowe przecież nawiązanie do mitologicznego centaura Chirona? Każdy w Moonlight doszuka się czegoś innego. I to jest właśnie w tym filmie piękne.
Michał Zacharzewski
Moonlight, reż. Barry Jenkins, wyst. Trevante Rhodes, Andre Holland, Janelle Monae, Ashton Sanders, Naomie Harris, Mahershala Ali
Ocena: 8,5/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
5 uwag do wpisu “Moonlight”